Kopenhaga. Co wiedziałam o tym mieście przed przyjazdem? Niewiele. I choć
googlałam Internet wzdłuż i wszerz, ciężko było znaleźć jakieś aktualne
informacje choćby np. o tym czy można wszędzie płacić kartą (odpowiadam –
można, przynajmniej Visą).
Przez siedem dni przetuptałam całą
Kopenhagę i okolice tam i nazad (bo tak najszybciej i najtaniej), porobiłam
setki zdjęć i zachwycałam się uprzejmością Duńczyków i ich perfekcyjnym
angielskim.
Życie w Danii jest generalnie drogie, gdyby nie to, że za nocleg nie musiałam nic płacić, chyba bym się nie zdecydowała na przyjazd. Wejścia do muzeów prawie wszędzie są płatne... ALE! W informacji turystycznej kupiłam kartę COPENhagen Card (5-dniowa kosztuje ok.440 zł) i to była najlepsza inwestycja w moją kulturę w przeciągu ostatniego roku. Karta zapewnia bezpłatny wstęp do większości muzeów, zamków, ogrodów itp. itd. i do tego darmowy transport (nawet pociągami!) w obrębie Zelandii.
Podobało mi się liczenie, ile zaoszczędziłam na wejściówkach - oczywiście fikcyjne, gdyby nie karta, w wiele miejsc bym nie poszła. No ale tak teoretycznie zwróciła mi się trzykrotnie.
Moja najlepsza przyjaciółka w trakcie wyjazdu :) |
Dobra, kończę z bla bla bla, zrobiłam tyle zdjęć, że powinnam chociaż kilka z nich wrzucić! :)
Christiansborg slot |
Zamek znajdował się o kilka kroków od naszego hostelu. Warto zobaczyć podziemia i królewskie pokoje do przyjmowania gości (przysięgam, że nie wiem jak inaczej przetłumaczyć Royal Reception Rooms!)
Te krzesła nie wyglądają na zbyt wygodne... |
Królewska biblioteka. Szkoda tylko, że nikt nie korzysta z książek :( |
Gdzie tylko mogłam, robiłam zdjęcia żyrandoli. Przy nich mój papierowy abażur z Ikei wstydzi się stroić lampę :(
Stylowe gobeliny i sala w której można zrobić imprezę... ekhm... uroczystą kolację na trzysta osób! |
Lubię stylowe wnętrza, ale podziemia także mają swój urok. To moja własna bizarrerie, ale uwielbiam zapach piwnic!
Ostatnio modne bardzo określenie czyli "kamieni kupa" :) |
Tutaj już najbardziej znany zakątek w Kopenhadze czyli Nyhavn.
To tylko mała część tego, co widziałam i opiszę jeszcze to i owo, ale na koniec musi być syrenka!
Przyszliśmy do niej piechotą (ok.40 minut w jedną stronę), o 22 nie było prawie nikogo i można było spokojnie porobić zdjęcia :)
Przy takim wietrze łódeczki bez dachów nie cieszyły się zbytnim powodzeniem.
Zaraz obok znajdowało się Muzeum Bursztynu. Do zwiedzenia w 10 minut, ale z Copenhagen Card warto zajrzeć. W środku jest też zadbana toaleta :)
Do kupienia za jakieś kilkanaście tysięcy złotych. |
To tylko mała część tego, co widziałam i opiszę jeszcze to i owo, ale na koniec musi być syrenka!
Przyszliśmy do niej piechotą (ok.40 minut w jedną stronę), o 22 nie było prawie nikogo i można było spokojnie porobić zdjęcia :)
Mała i samotna :( |
Ciąg dalszy na pewno nastąpi! :)
No comments:
Post a Comment