Great Ocean Road to jedna z najbardziej widowiskowych atrakcji stanu Victoria. Po czwartkowej wycieczce już wiem, że zwiedzenie jej w jeden dzień polega jedynie na wsiadaniu i wysiadaniu z autobusu po czym jeździe bardzo krętymi i wąskimi dróżkami (chwała Bogu, że moja choroba lokomocyjna się nie odezwała), ale szczerze mówiąc widoczki były tego warte!
Budowana po pierwszej wojnie światowej przez wracających żołnierzy, droga ta ciągnie się wzdłuż wybrzeża przez prawie 250 km i przechodzi przez wiele parków narodowych.
Nasz przewodnik był niesamowity i od początku do końca tryskał energią i dowcipami, dzięki niemu dowiedziałam się mnóstwo ciekawych rzeczy o koalach, lokalnych atrakcjach i życiu w Nowej Zelandii (bo przewodnik był Kiwi - tak Australijczycy nazywają Nowozelandczyków)
W programie mieliśmy także przechadzkę po buszu, ale był to busz bardzo turystyczny, bo składał się z jednej pętli, na której nie można było się zgubić.
Zapraszam na dalszy ciąg już niedługo!
No comments:
Post a Comment