Uwielbiam tartę cytrynową z bezą, lemon curd mogłabym wyżerać kilogramami ze słoika, tak więc gdy tylko koleżanka powiedziała mi o konkursie cukierniczym, w którym trzeba "wymyślić na nowo" jedno ze znanych francuskich ciast, od razu wiedziałam, co chcę zrobić! To taka tarta na odwrót, bezowa baza wypłeniona lemon curdem i kruche ciasteczka udekorowane masą marcepanową na wierzchu. Prawda, że wyszło uroczo? Po raz kolejny podkreślam, że ze wszelkich manualnych dekoracji jestem totalna noga, więc tym bardziej się cieszę z moich krzywych kaczek :)
Składniki:
Beza: (na "stawik" i wiele innych małych bez, chyba spokojnie możecie zminiejszyć składniki o 1/3)
- 4 białka z jajek "M"
- 230 g cukru kryształ
Lemon curd:
- 2 żółtka
- 2 jajka
- 130 ml śmietanki 36%
- 2/3 szklanki cukru
- sok z dwóch cytryn
- dwie łyżeczki mąki ziemniaczanej
- łyżka masła
Kruche ciasteczka:
- 100 g masła
- szklanka mąki
- 5 łyżek cukru
- 1 jajko
Bezowy stawik:
Jajka ubić na sztywną pianę po czym małymi porcjami dodwać cukier, wciąż ubijając. Miksować tak długo, aż kryształki cukru nie będą wyczuwalne (wiedząc, że mój mikser marnie miętoli, niezbyt mi się to udało). Przełożyć do rękawa cukierniczego i wycisnąć podstawę, po czym zrobić "ścianki" (aby nie opadły, można docisnąć wewnątrz dodatkowy okrąg, który będzie je podtrzymywał - przyjrzyjcie się mojej bezie wewnątrz w razie wątpliwości). Suszyć w 100 stopniach (nie więcej!) przez ok. 2,5 godziny.
Lemon curd:
Wszystkie składniki oprócz masła wymieszać w rondelku, wstawić na mały ogień i, nieustannie mieszając, zagotować. Zdjąć z ognia i do gorącego curdu dodać masło, mieszać aż do rozpuszczenia, szybko przełożyć do miski i przykryć folią spożywczą, dociskając do powierzchi, by nie otworzył się kożuch. Zostawić do ostygnięcia.
Zagnieść ciasto z podanych składników. Na początku zrobiłam ciasto tylko na żółtkach, ale białko jest konieczne, by ciastka nie kruszyły się podczas dekoracji. Dodałam je dopiero do pozostałej części ciasta, więc ciasteczka są pseudo-kruche, ale cóż, c'est la vie.
Reką robić małe kółka i wykrawać kaczuszki (to nie jest trudne!), zrobić liście do lilii wodnych tworząc małe pacmany :)
Włożyć do lodówki, by stwardniały, a w międzyczasie rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Piec przez ok. 15 min aż do zbrązowienia. Gdy przestygną, udekorować je zabarwionym lukrem lub tak jak ja masą marcepanową.
Do stawiku przełożyć lemon curd, wyrównać szpatułką. Ułożyć kaczuszki i liście.
Z masy marcepanowej ułożyć małe lilie wodne. Uśmiechnąć się do swojego dzieła :)