Wczoraj zrobiłam małą rundkę po mieście w poszukiwaniu świątecznej atmosfery, ale, szczerze mówiąc, klimat nie jest zbyt sprzyjający. Bez śniegu nawet kilka lampek wygląda średnio świątecznie, a tak w ogóle mam wrażenie, że na obrzeżach miasta jest więcej dekoracji niż w centrum. Może moje marudzenie wynika z tego, że przez 2 lata mieszkałam w Strasburgu, tam świąt i niemieckich emerytów było nawet za dużo :)
Po drodze weszliśmy do słodko (dosłownie!) urządzonej cukierni. Ceny już nie takie słodkie :)
W centrum miasta wypatrzono świąteczne UFO.
I na zakończenie jeszcze jeden słodki akcent :)
Jeśli zapomnieć o świątecznej pompie dekoracji w Alzacji, to te dekoracje sa śliczne :)))
ReplyDeleteSuper, fajne zdjęcia, za dwa tygodnie sama zobaczę na żywo
ReplyDeletePrzepięknie! ja jeszcze nigdy w Bordeaux nie byłam, ale cała Francja przede mną ;)
ReplyDeletea choinkę z makarowników chętnie bym przygarnęła :P
Zapiera dech w piersiach :) Marzę o wyjeździe do Francji zimą - może uda mi się za rok! Teraz będę cieszyć się świątecznym Londynem.
ReplyDeleteA ja właśnie stamtąd wróciłam i z przyjemnością rozpoznaję na zdjęciach znajome miejsca :) Z chęcią zamieniłabym polską mroźną mgłę z powrotem na bezśnieżne i bezchmurne Bordeaux :D
ReplyDelete