Fotografia ze strony naszego dostawcy, www.spiruleyre.fr |
W ramach studenckiego projektu, skontaktowaliśmy się z Europejską Agencją Kosmiczną i to właśnie oni podrzucili nam pomysł, by pracować nad spiruliną. Wiąże się z nią wielkie nadzieje, bo stosunkowo łatwo można ją hodować w kosmosie (gdzie warunki, jak wiadomo, nie są zbyt korzystne) i mogłaby dostarczyć astronautom najpotrzebniejszych składników. No ale przecież świat nie jest piękny, a życie łatwe, więc ze spiruliną jest spory problem - śmierdzi i nie smakuje zbyt dobrze (o kolorze już nie wspomnę). Nasz projekt polega więc na poprawieniu jej zapachu i smaku, by nie obciążać jeszcze bardziej i tak już trochę rozszarganej psychiki astronautów. Przyznam, że na początku zdawało mi się to fanaberią, ale gdy tylko dostaliśmy do ręki świeżą spirulinę, zrozumiałam, o co toczy się gra.
Świeża spirulina w konsystencji przypomina klejącą się do ręki plastelinę |
Pachnie jak targ rybny (w końcu to alga), co nie poprawia jej statystyk, choć mojej lodówce udało narzucić aldze swój zapach. I co? I pachnie jeszcze gorzej! :)
Ciężko jest dostać świeżą spirulinę, gdyż od momentu zebrania zachowuje ona świeżość tylko przez 2-3 dni i należy ją przechowywać w lodówce. Z suszoną spiruliną jest łatwiej, oferuje ją wiele sklepów ze zdrową żywnością.
Spirulina jest suplementem diety i nie powinno spożywać się jej w dużych ilościach, bo zawiera sporą dawkę kwasów nukleinowych, choć Europejska Agencja Kosmiczna powiedziała nam, że wie, jak sobie z tym problemem poradzić, więc kto wie, być może niedługo będziemy wsuwać ją jak szpinak :)
A tak się spirulinę hoduje :) (www.spiruleyre.fr) |
Jutro zaczynamy serię eksperymentów, by spirulina stała się bardziej jadalna, mam nadzieję, że dojdziemy do jakiegoś przełomowego odkrycia, które przyniesie nam dużo $$$ i umożliwi misję na Marsa (marzyć każdy może!)
Postaram się opracować kilka przepisów z suszoną spiruliną, jeśli tylko moja grupa pozwoli mi trochę jej skubnąć.
Wszystkiego zielonego! :)
No comments:
Post a Comment