Po eksperymencie z curdem z agrestu stwierdziłam, iż curd z białej porzeczki będzie jeszcze lepszy, bo sam w sobie naturalnie kwaśny, a do tego chciałam go jakoś użyć, więc padło na babeczki. Tym razem trochę inny przepis na curd, z mniejszą ilością masła, za to z odrobiną śmietanki. W cieście kruchym część mąki zastąpiłam mielonymi migdałami, bo po co kopiować kropka w kropkę przepis z tarty cytrynowej. To bardzo wakacyjny deser! :)
Ciasto kruche:
100 g masła
150 g mąki
50 g zmielonych migdałów
1 jajko
40 g cukru
Curd z białej porzeczki:
300 g porzeczek
80 g cukru
2 żółtka + jedno jajko
1 mała łyżeczka mąki ziemniaczanej
100 ml śmietanki kremówki
20 g masła
Zaczynamy od kremu porzeczkowego. Przebrane porzeczki rozgotowujemy z dwoma łyżeczkami cukru i przecieramy przez sitko. Do otrzymanego, wystudzonego musu dodajemy cukier, żółtka i jajko, mąkę ziemniaczaną i śmietanę kremówkę i mieszając, zagotowujemy aż masa zgęstnieje. Zdejmujemy garnek z ognia i do gorącego kremu dodajemy masło i mieszamy aż do rozpuszczenia. Zostawiamy curd do ostudzenia.
Następnie robimy kruche ciasto:
Zagniatamy wszystkie składniki aż utworzy się nam duża, dosyć lepka kula. Nie mam wałka (a może mam, ale jestem za leniwa, żeby znaleźć), więc wyklejałam foremki na muffinki kawałkami ciasta i wsadzałam je do zamrażarki, by ciasto było bardzo schłodzone, podczas gdy piekarnik nagrzewał się do 180 stopni.
Pieczemy około 15 minut do zarumienienia.
Wypełniamy ostudzone babeczki kremem porzeczkowym. Zachciało mi się do tego jeszcze polewy czekoladowej (100 g czekolady mlecznej + 100 ml śmietanki podgrzane razem aż do rozpuszczenia się czekolady), ale był to chybiony pomysł, polewa nie chciała szybko stężeć, a ja jestem bardzo niecierpliwą osobą. Większość polewy została zjedzona jeszcze w formie pół-płynnej. :)
Smacznego!
No comments:
Post a Comment