Bardzo nie lubimy się z ciastami drożdżowymi. Jestem za leniwa, by wyrabiać je przez kilkanaście minut, nie cierpię, gdy ciasto obkleja mi całą rękę i niecierpliwię się, gdy musi wyrastać przez prawie godzinę. Najlepsze (a często i najsmaczniejsze) ciasta lądują w piecu 20 min po rozpoczęciu pieczenia, dlaczego drożdżowe muszą być takie wymagające?
Czasem jednak w przypływie szaleństwa kupuję drożdże i ponawiam próbę. W smaku najczęściej ciasto jest dobre, leciutkie, świeżutkie, idealne z łyżką dżemu. Ale z wyglądu tragedia. Tak jak to dzisiejsze.
Chciałam zrobić drożdżowe ciasto do odrywania z cynamonem modyfikując ten przepis z Moich Wypieków, ale trochę zabrakło mi czasu i logicznego myślenia (wybaczam sobie, bo to był piątek wieczór po 8 godzinach zajęć). Zjedliśmy ze smakiem w jeden dzień, ale jeśli chcecie zrobić ładniejsze ciasto niż ja to zapraszam na przepis i garść antyporad!
Składniki:
rozczyn:
18 g świeżych drożdży
1/4 szklanki mleka
łyżka cukru
trzy łyżki mąki
Mleko podgrzewamy w garnku by było ciepłe (ale nie gorące, bo to zabije drożdże!), kruszymy do niego drożdże, mieszamy, dodajemy cukier i mąkę i mieszamy. Przykrywamy ściereczką i zostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (jak na zdjęciu).
ciasto:
2,5 szklanki mąki
55 g masła
4 łyżki mleka
2 jajka
40 g cukru
ekstrakt z wanilii
1/4 szklanki wody
posypka: 55 g masła, 5 łyżek cukru, łyżeczka cynamonu, pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
W rondelku rozpuszczamy masło z mlekiem, na koniec dodajemy wodę. Do miski wsypujemy mąkę, cukier, ekstrakt, mokre składniki i rozczyn. Wyrabiamy mikserem, aż ciasto będzie gładkie i jak najmniej klejące (ok.10 minut). Zostawiamy do wyrośnięcia aż podwoi objętość.
W międzyczasie przygotowujemy posypkę. Mieszamy cukier z cynamonem i wanilią i topimy masło.
Gdy ciasto podwoi objętość, odrywamy kawałek, kładziemy w formie, smarujemy roztopionym masłem i posypujemy posypką (tak, tak, jestem leniwa i nie chce mi się rozwałkowywać i brudzić stołu). Ważne! Nie posypujemy wierzchu cukrem! (patrz: antyporady).
Nie polewajcie wierzchu masłem ani nie posypujcie cukrem, chyba, że lubicie jeść węgiel. |
Antyporady:
- wybierzcie dużą formę, z której Wasze ciasto nie ucieknie w trakcie pieczenia i nie zaleje Wam piekarnika
- nie zabierajcie się za pieczenie ciasta 2 godziny przed wyjściem na imprezę
- nie proście Waszego lubego, by wstawił ciasto do piekarnika i je wyjął
- nie posypujcie wierzchu cukrem ani nie polewajcie masłem - gdzieś w kącie mojej głowy krążyła myśl "cukier topi się w 160 stopniach, więc ten chyba się przypali", ale trochę ją zignorowałam - suma summarum musiałam zdrapać cały wierzch ciasta
- nie żałujcie posypki, nie jest za bardzo wyczuwalna.
Zostało mi jeszcze pół paczki drożdży, więc w najbliższym czasie pojawi się jeszcze jedno ciasto drożdżowe. Mam nadzieję, że tym razem go nie spalę... :)
Wraz z Jilou życzymy Wam miłego tygodnia!
No comments:
Post a Comment