Showing posts with label Londyn. Show all posts
Showing posts with label Londyn. Show all posts

Friday, 6 May 2016

Wiosna w Londynie/ Spring in London



Jako że od dwóch lat nie widziałam wiosny (no bo Australia), nie mogę się nią nacieszyć! Trzy tygodnie temu miałam okazję na jeden dzień pojechać do Londynu i cyknąć (dosłownie) kilka zdjęć, jakoś aparat wydaje się lżejszy w plecaku niż na szyi :) W kolejny weekend mam zamiar nadrobić zaległości i trzymam kciuki, żeby kwiaty wciąż utrzymały się w formie!

As I haven't seen spring for the past two years (cause Aussie, mate ;) ). I cannot get enough of it! Three weeks ago, I went for one day to London and took literally a few pictures. I don't know why, but my camera seems lighter in the backpack than hanging on my neck ;) Next weekend, I will try to make up for that and let's cross the fingers that the blossoms will remain intact by then!


Jako że pracuję nad baterami słonecznymi, to zdjęcie jest szczególnie bliskie mojemu sercu :)/
As I am working on solar cells, this picture is very personal for me :)


Wednesday, 14 January 2015

Londyn! - dzień drugi


Drugiego dnia mojej wycieczki po Londynie świeciło piękne słońce (przeplatane chmurami, ale c'mon, nie padało!), więc karta metra poszła w odstawkę i przespacerowałam się po całym City, by w końcu wylądować na South Bank.
 Niestety, aparat już ledwie dyszał, a ja wprawdzie pomyślałam, żeby wziąć adapter i ładowarkę, ale o kablu zapomniałam, więc robienie zdjęć było naprawdę turystyczne - tylko tam, gdzie najważniejsze zabytki.
 Enjoy!







Tate Modern


Sunday, 11 January 2015

Londyn! - dzień pierwszy


Gdy w listopadzie usłyszałam "może Londyn?", przez chwilę się wahałam, bo w lutym czeka mnie podróż na drugi koniec świata, ale w końcu serce i ciekawość zwyciężyły nad rozsądkiem. Zarezerwowałam sobie loty.
 De facto dysponowałam dwoma pełnymi dobami na zwiedzenie tego magicznego miasta (i to nie tylko dlatego, że wszędzie zdawało mi się widzieć pejzaże z Harry'ego Pottera!), więc nawet nie łudziłam się, iż uda mi się wszystko zobaczyć. Odpadły muzea i wszelkie płatne atrakcje, postanowiłam przede wszystkim pochodzić (licząc na to, że pogoda będzie łaskawa) i popstrykać zdjęcia.
  Nasz hotel znajdował się rzut kamieniem od King's Cross (peronu 9 i 3/4 nie znalazłam :/), więc był dobrą bazą wypadową do odkrycia centrum.

Z samego rana pogoda mnie nie rozpieszczała, zdjęcia były brzydkie, bo ciężko posługiwać sie lustrzanką, mając jeszcze parasol i torebkę, a gdy deszcz kapie na obiektyw :(

Tutaj Chinatown:


Później przeszłam w stronę Picadilly Circus (zdjęcia potworne, więc pokażę z rundki numer 2) i Trafalgar Square (trochę lepsze):


Na Trafalgar Square znajduje się National Gallery, do której weszłam, bo dość miałam już moknięcia, chciałam się ogrzać i użyć Wifi. W końcu pobieżnie ją przeszłam, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś wrócić, by poświęcić dziełom Rubensa tyle czasu, ile na to zasługują!


Gdy wyszłam, przestało padać, więc żwawym krokiem udałam się w stronę Big Bena!






W St James Park nie mogłam przestać zachwycać się wszechobecynymi wiewiórkami i innymi ciekawskimi stworzeniami! :)






Po obfotografowaniu tych wszystkich uroczych kreatur doszłam wreszcie pod Buckingham Palace.


Później skierowałam się w stronę Hyde Parku i stamtąd udałam się na Picadilly Circus, gdzie wcześniej deszcz moczył mi obiektyw. Tym razem świeciło piękne słońce!