Sunday 20 September 2015

Zwiedzając Tasmanię - dzień 3


Po reprymendach i poczuciu bycia złą matką dla mojego bloga, wracam ze zdjęciami z Tasmanii! Nie obiecuję poprawy, ale ostatnio przeglądałam stare posty i zobaczyłam jaki uśmiech na mojej twarzy wywołują uwiecznione na blogu wspomnienia - dla takiego kopa muszę więc wciąż coś wrzucać :)

Trzeciego dnia wycieczki po Tasmanii zwiedzialiśmy Cradle Mountain, miejsce polecane we wszystkich przewodnikach jako "must-see". Rzeczywiście, park wydawał się niesamowity i nawet okropny deszcz nie popsuł mi humoru (choć popsuł większość zdjęć). Spacer dookoła Lake Dove trwał ok. 2 godzin, na końcu trochę przyśpieszyliśmy, bo zaczęło padać o wiele mocniej. Max, nasz przewodnik, czekał w ogrzewanym samochodzie i śmiał się z nas, gdy wchodziliśmy zmoczeni jak kury.
Na lunch ruszyliśmy do Sheffield, miasteczka (wioski dla Europejczyków) znanego z murali i różnorodnych fudge (narzekałam na słodycze w Australii, ale akurat fudge był przepyszny!).
 W drodze do Launceston, gdzie mieliśmy nocować, zatrzymaliśmy się na degustację miodów i łososia u lokalnych sprzedawców. Na jeden słoik miodu się skusiłam, ale i tak musiałam go zostawić u australijskiej rodzinki, bo już naprawdę nie zmieścił mi się do bagażu.
Do Launceston dojechaliśmy wczesnym wieczorem, ale było już niesamowicie ciemno (bo środek zimy) i nie miałam okazji zwiedzić tego miasta, niestety... Następnym razem!