Monday 30 June 2014

Kopenhaga



Kopenhaga. Co wiedziałam o tym mieście przed przyjazdem? Niewiele. I choć googlałam Internet wzdłuż i wszerz, ciężko było znaleźć jakieś aktualne informacje choćby np. o tym czy można wszędzie płacić kartą (odpowiadam – można, przynajmniej Visą).

  Przez siedem dni przetuptałam całą Kopenhagę i okolice tam i nazad (bo tak najszybciej i najtaniej), porobiłam setki zdjęć i zachwycałam się uprzejmością Duńczyków i ich perfekcyjnym angielskim.



Życie w Danii jest generalnie drogie, gdyby nie to, że za nocleg nie musiałam nic płacić, chyba bym się nie zdecydowała na przyjazd. Wejścia do muzeów prawie wszędzie są płatne... ALE! W informacji turystycznej kupiłam kartę COPENhagen Card (5-dniowa kosztuje ok.440 zł) i to była najlepsza inwestycja w moją kulturę w przeciągu ostatniego roku. Karta zapewnia bezpłatny wstęp do większości muzeów, zamków, ogrodów itp. itd. i do tego darmowy transport (nawet pociągami!) w obrębie Zelandii.


Moja najlepsza przyjaciółka w trakcie wyjazdu :)
Podobało mi się liczenie, ile zaoszczędziłam na wejściówkach - oczywiście fikcyjne, gdyby nie karta, w wiele miejsc bym nie poszła. No ale tak teoretycznie zwróciła mi się trzykrotnie.


Dobra, kończę z bla bla bla, zrobiłam tyle zdjęć, że powinnam chociaż kilka z nich wrzucić! :)

Christiansborg slot
Zamek znajdował się o kilka kroków od naszego hostelu. Warto zobaczyć podziemia i królewskie pokoje do przyjmowania gości (przysięgam, że nie wiem jak inaczej przetłumaczyć Royal Reception Rooms!)

Te krzesła nie wyglądają na zbyt wygodne...
Królewska biblioteka. Szkoda tylko, że nikt nie korzysta z książek :(

Gdzie tylko mogłam, robiłam zdjęcia żyrandoli. Przy nich mój papierowy abażur z Ikei wstydzi się stroić lampę :(

Stylowe gobeliny i sala w której można zrobić imprezę... ekhm... uroczystą kolację na trzysta osób!

Lubię stylowe wnętrza, ale podziemia także mają swój urok. To moja własna bizarrerie, ale uwielbiam zapach piwnic!

Ostatnio modne bardzo określenie czyli "kamieni kupa" :)
Tutaj już najbardziej znany zakątek w Kopenhadze czyli Nyhavn.


Przy takim wietrze łódeczki bez dachów nie cieszyły się zbytnim powodzeniem.

Zaraz obok znajdowało się Muzeum Bursztynu. Do zwiedzenia w 10 minut, ale z Copenhagen Card warto zajrzeć. W środku jest też zadbana toaleta :)

Do kupienia za jakieś kilkanaście tysięcy złotych.


To tylko mała część tego, co widziałam i opiszę jeszcze to i owo, ale na koniec musi być syrenka!
Przyszliśmy do niej piechotą (ok.40 minut w jedną stronę), o 22 nie było prawie nikogo i można było spokojnie porobić zdjęcia :)


Mała i samotna :(
Ciąg dalszy na pewno nastąpi! :)

No comments:

Post a Comment