Showing posts with label ciasta. Show all posts
Showing posts with label ciasta. Show all posts

Thursday, 16 June 2016

Błyskawiczne wegańskie ciasto z rabarbem i bezą/ Rhubarb meringue vegan pie in two shakes of a lamb's tail


Tak przeglądam sobie bloga, bo chcę zrobić ciasto, które wrzuciłam półtora roku temu i stwierdzam, że bardzo go lubię i zupełnie ostatnio nie dopieszczam! Naprawdę muszę się poprawić! A swoją drogą nauczyłam się nowego angielskiego idiomu (zobaczcie w tytule), mam nadzieję, że dobrze go użyłam.
Z tym przepisem ciasto wylądowało w piekarniku w mniej niż 10 minut. Pieczenie nie jest już takie błyskawiczne, jeśli chcemy dobrze wysuszyć bezę. Oczywiście, troszkę ze mnie blondynka (czy swoją drogą wspominałam już, że zmieniłam kolor włosów, by móc tak bezkarnie mówić?), bo wiedziałam, że rabarbar puszcza dużo wody, ale miałam nadzieję, że wymieszanie z odrobiną mąki pomoże. Cóż, nie pomogło i ciasto trochę pływało w foremce, no ale chyba nie muszę mówić, że było bardzo smaczne?
 To kolejny eksperyment z wegańską bezą - no cóż, chyba pozostanę przy jajkach, bo ta na wodzie z ciecierzycy jest trochę delikatniejsza i wymaga lepszych warunków do przechowywania (sucho!). Ale jako osoba ciekawska z natury, uważam, że warto próbować nowych rzeczy! ;) Jest bardzo delikatna i krucha i najlepiej ciasto zjeść tego samego dnia, gdy tylko wystygnie.
 Zdążycie przygotować je jeszcze przed dzisiejszym meczem :) Brak rabarbaru to nie wymówka, jabłka także się sprawdzą!

I am checking the old posts on the blog cause I want to bake a cake from a recipe I put here almost 2 years ago and I realized how much I like my blog and how much I have been neglecting it. I must improve! And btw. I hope I used the right idiom in the title.
 With this recipe, the cake is going to be in the oven under 10 min. Baking is not as quick if we want to properly dry the meringue. Of course, I am a little bit blonde (did I tell you that I changed my hair color to be fully able to say that?) and even if I knew that the rhubarb likes "dehydrating" during the baking, I was hoping that mixing it with a little bit of starch would prevent that. Well, it didn't and the cake was swimming a little bit in the mold but it was still delicious!
 This is another experiment with vegan meringue - I still prefer using eggs cause the vegan meringue is softer and needs better storage conditions (in a dry place!). But curiosity is in my character so I think it's worth trying new things! :) This meringue is soft and delicate and it's better to eat the cake on the same day once it cooled down.
 You have still a few minutes to bake it before the today's game (go Poland!). If you don' have any rhubarb, the apples would be also fine! 


Składniki:/Ingredients:
- 250 g gotowego kruchego ciasta (short-crust pastry w Anglii, bez śladu masła czy jajek, łatwo dostępny)/ 250g short crust pastry with no dairy or eggs
- dwie laski rabarbaru/ 2 rhubarb sticks
- ok. 150 mL wody z puszki po ciecierzycy/ 150 mL aquafaba (liquid from the chickpea can)
- cukier (pół szklanki na posypanie rabarbaru i ok. 3/4 do bezy)/ sugar (half a cup for the rhubarb and 3/4 sugar for the meringue)
- sok z połowy cytryny/juice squeezed from 1/2 lemon
- dwie łyżki mąki ziemniaczanej/ 2 tbsp potato starch

Ciasto wałkujemy i wykładamy nim formę. Rabarbar obieramy, kroimy w plasterki i układamy na cieście. Posypujemy cukrem i oprószamy mąką ziemniaczaną. Pieczemy w 180 stopniach przez 10 minut.
 Wodę z cieciorki ubijamy mikserem aż do otrzymania gęstej piany (u mnie raptem 2 minuty, ale na dużej ilości blogów widziałam, że może potrwać to trochę dłużej). Dodajemy sok z cytryny i cukier i ubijamy przez minutę. Bezę wykładamy na upieczone ciasto i suszymy przez godzinę w 100 stopniach.
 Prawda, że łatwe?
 Roll the pastry and put at the bottom of the mold. Peel the rhubarb, cut into pieces and put on the pastry. Sprinkle sugar and starch on the rhubarb. Bake in 180 degrees for 10 minutes.
 Beat the chickepea water into soft peaks (it took me around 2 min but I saw on some blogs that it may take longer). Add lemon juice, sugar and beat for around a minute. Spread the meringue on the top and dry it in 100 degrees for around 1 hour.
 Easy-peasy, right?



Tuesday, 21 July 2015

Ciasto "Koliber"


Z Australii przywiozłam książkę z przepisami Australian Women's Weekly - trochę dołożyła się do nadbagażu, ale udało mi się przejść bez dopłacania!
 Chciałam zrobić jakieś proste ciasto na rodzinne spotkanie i właśnie to, o jakże wdzięcznej nazwie "Koliber", rzuciło mi się w oczy. Sam wypiek jest przepyszny, wilgotny, świetnie nadaje się na drugie śniadanie i szczerze radzę pominąć krem lub po prostu pozostać przy tradycyjnym lukrze lub polewie czekoladowej. Krem wykonałam z proporcji podanych w przepisie i było go zdecydowanie za dużo, większość rodziny ściągnęła nadmiar i kontynuowała jedzenie samego ciasta. Ostateczny wybór należy jednak do Was! :)
Składniki:
- dwa dojrzałe banany
- 225 g mąki (w oryginalnym przepisie była część mąki "self-rising" i część zwykłej, ja po prostu dodaję proszek do pieczenia)
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody oczyszczonej (dodałam kolejne pół łyżeczki proszku do pieczenia)
- 200 g cukru (dałam zdecydowanie mniej, jakieś 3-4 łyżki, owoce sprawiają, że ciasto już samo w sobie jest słodkie)
- 2 jajka
- 180 ml oleju słonecznikowego (ok. 3/4 szklanki)
- 450 g ananasa z puszki, odsączonego
- 60 ml syropu z puszki po ananasie
- szczypta imbiru w proszku
- szczypta cynamonu

Polewa:
- 160 g serka typu Philadelphia
- 60 g miękkiego masła
- 400 g cukru pudru (dałam mniej, ok. 250 g)

Banany, jajka, ananasa, olej i syrop zmiksować w blenderze na jednolitą masę. Wsypać mąkę, proszek, sodę, przyprawy i znów zmiksować. Dodać cukier (radzę spróbować surowe ciasto i nie przesłodzić!), wymieszać. Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Kwadratową formę (23cm) wyłożyć papierem do pieczenia i przelać masę. Piec przez ok.45 min aż wierzch będzie złoto-brązowy. Wyjąć z piekarnika i po pięciu minutach wyjąć ciasto i położyć górą do dołu, by ostygło.
 Przygotować krem. Miękkie masło zmiksować z serkiem po czym stopniowo dodawać cukier puder aż do uzyskania gęstego kremu. Wyłożyć na wierzch ciasta. Przyozdobić suszonymi owocami (u mnie żurawina, by jej kwaskowatość trochę stłumiła słodycz).
 Smacznego!



Sunday, 18 January 2015

Ciasto marchewkowe - carrot cake


Ostatnio gram na tablecie w głupią i pochłaniającą czas grę, która polega na prowadzeniu własnej cukierni i właśnie często w moim "menu" gości carrot cake. Gra zrobiła mi taką chętkę na to ciasto, że aż je upiekłam. Było pyszne, słodkie, soczyste, przełożone kremem ze słonego serka. A must-bake! :)

Składniki:
- dwie spore marchewki starte na tarce o małych oczkach
- 2/3 szklanki mąki pszennej
- pół szklanki ciemnego cukru
- 2 jajka
- pół szklanki oleju słonecznikowego
- dwie łyżeczki przyprawy do piernika (cynamon, imbir, gałka muszkatołowa..)
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 120 g mieszanki imprezowej (kupiłam w Carrefourze, były tam orzechy laskowe, kandyzowane ananasy, rodzynki i migdały. Orzechy, migdały i większe kawałki ananasów pokroiłam).

Krem: (składniki wyjmujemy kilka godzin wcześniej z lodówki, by zmiękły)
- 150 g serka do kanapek typu Philadelphia
- 3 łyżki masła
- cukier puder (zaczęłam od pięciu kopiastych łyżek, a potem dosładzałam wedle uznania)

Dekoracja: masa marcepanowa (żółta+czerwona = pomarańczowa, zielona)

Ciasto jest błyskawiczne, robione jak na muffinki.
 W jednym garnku mieszamy składniki mokre czyli jajka, olej, marchewki. W drugim suche czyli mąkę, cukier, przyprawy, sodę i proszek. Przelewamy (bądź przesypujemy) zawartość jednej miski do drugiej i krótko mieszamy, jedynie do połączenia składników. Następnie wsypujemy orzeszki i suszone owoce, znów chwilkę mieszamy i przelewamy ciasto do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy około 40 minut w 180 stopniach. Ciasto wyjmujemy i odkładamy do wystudzenia.



W miseczce łączymy serek z masłem (blender był tutaj bardzo przydatny!), po czym słodzimy cukrem, aż słony smak nie będzie tak bardzo dominujący. Wkładamy na chwilę do lodówki/zamrażarki, by krem nieco zgęstniał.
Ciasto przekrawamy na pół i ok. 1/3 kremu rozsmarowujemy na jednym blacie ciasta, przykrywamy drugim i wierzch smarujemy pozostałym kremem. Wkładamy do lodówki na kilka godzin (a najlepiej całą noc).

Dekorujemy wedle uznania.



Wednesday, 23 July 2014

Key lime pie


W Kopenhadze skusiłam się na key lime pie - jeden z najlepszych i najsłodszych deserów jakie jadłam! 
Konsystencja była dość zwarta, ale każdy kęs rozpływał się w ustach. Wyczułam mleko skondensowane i białą czekoladę, ale niewiele przepisów w internecie zawierało to drugie, tak więc trochę improwizowałam. Szybkie, 5-cio składnikowe i bez pieczenia! Dla bardziej zwartej konstystencji można dodać 100 g czekolady więcej. Mi już marzy się ponowne zrobienie tarty, ale tym razem na mleku niesłodzonym, za to z większą ilością czekolady. Podzielę się przepisem!

Składniki:
200 g herbatników
80 g masła
200 g białej czekolady
puszka mleka skondensowanego słodzonego
2 limonki






Zmielić herbatniki na piasek, dodać roztopione masło i wymieszać. Wyłożyć okruszkami dno i boki foremki, włożyć do lodówki na pół godziny.



Zetrzeć skórkę z wyparzonych i umytych limonek (tylko zieloną część!), wycisnąć sok.


Roztopić czekoladę w rondelku z mlekiem skondensowanym na wolnym ogniu.


Dodać skórkę i sok i wymieszać.


Wyłożyć masę na schłodzony spód i wstawić do lodówki na kilka godzin.




Smacznego! :)

Wednesday, 16 July 2014

kruche babeczki migdałowe z kremem porzeczkowym


Po eksperymencie z curdem z agrestu stwierdziłam, iż curd z białej porzeczki będzie jeszcze lepszy, bo sam w sobie naturalnie kwaśny, a do tego chciałam go jakoś użyć, więc padło na babeczki. Tym razem trochę inny przepis na curd, z mniejszą ilością masła, za to z odrobiną śmietanki. W cieście kruchym część mąki zastąpiłam mielonymi migdałami, bo po co kopiować kropka w kropkę przepis z tarty cytrynowej. To bardzo wakacyjny deser! :)

Składniki (na około 12 babeczek):
 Ciasto kruche:
100 g masła
150 g mąki
50 g zmielonych migdałów
1 jajko
40 g cukru

Curd z białej porzeczki:
300 g porzeczek
80 g cukru
2 żółtka + jedno jajko
1 mała łyżeczka mąki ziemniaczanej
100 ml śmietanki kremówki
20 g masła


Zaczynamy od kremu porzeczkowego. Przebrane porzeczki rozgotowujemy z dwoma łyżeczkami cukru i przecieramy przez sitko. Do otrzymanego, wystudzonego musu dodajemy cukier, żółtka i jajko, mąkę ziemniaczaną i śmietanę kremówkę i mieszając, zagotowujemy aż masa zgęstnieje. Zdejmujemy garnek z ognia i do gorącego kremu dodajemy masło i mieszamy aż do rozpuszczenia. Zostawiamy curd do ostudzenia.


Następnie robimy kruche ciasto:
Zagniatamy wszystkie składniki aż utworzy się nam duża, dosyć lepka kula. Nie mam wałka (a może mam, ale jestem za leniwa, żeby znaleźć), więc wyklejałam foremki na muffinki kawałkami ciasta i wsadzałam je do zamrażarki, by ciasto było bardzo schłodzone, podczas gdy piekarnik nagrzewał się do 180 stopni.


Pieczemy około 15 minut do zarumienienia.




Wypełniamy ostudzone babeczki kremem porzeczkowym. Zachciało mi się do tego jeszcze polewy czekoladowej (100 g czekolady mlecznej + 100 ml śmietanki podgrzane razem aż do rozpuszczenia się czekolady), ale był to chybiony pomysł, polewa nie chciała szybko stężeć, a ja jestem bardzo niecierpliwą osobą. Większość polewy została zjedzona jeszcze w formie pół-płynnej. :)

Smacznego!






Saturday, 5 July 2014

Tarta cytrynowa



Słodycz i kwasota. Idealne połączenie. Ciasto, przez które musiałam się odchudzać całe wakacje po pierwszym roku we Francji. W roli głównej: kruche, cytryny, beza i stary emaliowany garnek :)

Składniki:

 Ciasto: 
125 g masła, 250 g mąki, 1 żółtko, 30 g cukru

 Budyń cytrynowy (lemon curd):
sok z trzech cytryn, 2 żółtka, 1 całe jajko, 150 g cukru, 50 g śmietanki 30%, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, 50 g masła

Beza włoska: 200g + 50 g cukru, 50 ml wody, 3 białka (pozostałe po cieście i lemon curdzie)




Przygotowujemy ciasto: zimne masło kroimy na małe kawałki, dodajemy mąkę, żółtko i cukier i zagniatamy aż wszystko zbije się w jedną kulę. Moje ciasto kruszyło się, więc dodałam 2 łyżki wody. Kulę owijamy folią i wrzucamy do lodówki na conajmniej pół godziny. Po tym czasie wyjmujemy, wałkujemy i przekładamy do formy (u siebie nie mam wałka, więc po prostu wyklejam formę małymi kawałkami ciasta). Nakłuwamy widelcem i znowu wkładamy do lodówki (ja włożyłam do zamrażalnika na pół godziny). W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 200 °C.



Zawsze olewałam fazę chłodzenia ciasta i nigdy nie wychodziły mi boki ciasta (spływały w dół), ale u pani Doroty na Moich Wypiekach przeczytałam, że jeśli ciasto nie przeżyje szoku teperatur to masło się rozpuści zanim zdąży się upiec, dlatego teraz grzecznie wsadziłam je do zamrażarki przed pieczeniem.
Przed wsadzeniem do piekarnika należy wyłożyć na wierzch papier do pieczenia i na to sypnąć czegoś ciężkiego (u mnie suchy makaron, bo fasola była za droga, żeby ją tak marnować :) ).
Pieczemy 15 minut z papierem, wyciągamy, zdejmujemy papier i potem dopiekamy aż się zezłoci (u mnie kolejne 15 minut).






Budyń prostszy być nie może: mieszamy razem wszystkie składniki oprócz masła i zagotowujemy na wolnym ogniu, ciągle mieszając (dobrze, że nie poszłam dzisiaj na siłownię, bo moje ramię by chyba odpadło). Gdy budyń zgęstnieje, zdejmujemy z ognia i dodajemy masło, które zacznie się rozpuszczać. Mieszamy i wykładamy na schłodzony spód od tarty.



Hm, beza włoska jest super, ale trudna do wykonania bez termometru cukierniczego (niestety mój został we Francji, I miss it so much). Spróbowałam jednak i nie było źle. Zagotowujemy wodę z 200 g cukru, nie mieszając ani razu (dzięki mamo za wsadzenie mi łyżki i porządne wymieszanie!). Gdy pojawią się pierwsze bąbelki w syropie, zaczynamy ubijanie białek z odrobiną soli aż do otrzymania lśniącej piany. Dodajemy wtedy powoli 50 g cukru i ubijamy dalej. Kiedy tylko syrop osiągnie temperaturę 117 °C (soft ball stage, syrop całkiem przezroczysty, nieskarmelizowany, ale już dosyć gęsty) wlewamy strumyczkiem do wciąż ubijających się białek (przydaje się mikser z misą, który ubija za nas). Ubijamy aż do wystudzenia się bezy.




Wykładamy bezę na schłodzony lemon curd i zapiekamy w piekarniku rozgrzanym do 200°C przez dosłownie kilka minut! Nie wolno odchodzić od piekarnika, moja beza zwęgliła się po 3 minutach, więc uczmy się na błędach (najlepiej cudzych :) ) ! Zdjęłam i zapiekłam jeszcze raz, tym razem patrząc co 20 sekund, czy wszystko jest w porządku.

Zajadamy ze smakiem (i kwaśną miną) :)