Saturday, 6 December 2014

Świąteczne Bordeaux


Wczoraj zrobiłam małą rundkę po mieście w poszukiwaniu świątecznej atmosfery, ale, szczerze mówiąc, klimat nie jest zbyt sprzyjający. Bez śniegu nawet kilka lampek wygląda średnio świątecznie, a tak w ogóle mam wrażenie, że na obrzeżach miasta jest więcej dekoracji niż w centrum. Może moje marudzenie wynika z tego, że przez 2 lata mieszkałam w Strasburgu, tam świąt i niemieckich emerytów było nawet za dużo :)




Po drodze weszliśmy do słodko (dosłownie!) urządzonej cukierni. Ceny już nie takie słodkie :)



W centrum miasta wypatrzono świąteczne UFO.



I na zakończenie jeszcze jeden słodki akcent :)




Wednesday, 3 December 2014

Listopad w Bordeaux. Nawet nie tak deszczowy.

Listopad w Bordeaux był niesamowicie ciepły, jeszcze niecały tydzień temu chodziłam w podkoszulku i kurtce zimowej i czułam się jak w łaźni, ale przyszedł pierwszy grudnia i buuum! Temperatura spadła do zera. Magia świąt czy inna cholera? :)
  W listopadzie było kilka ciast, jedna wycieczka i dwa koty pod opieką.


Gaston to przemiły kot, który najpierw się chował pod szafkę i reagował paniką na każdy dźwięk, ale dzięki cierpliwemu głaskaniu mruczy teraz u mojego boku. Żaden pluszak nie ma tak świetnego futerka jak on :) Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami uda mu się znaleźć rodzinę!



Wycieczka do St Emilion to jedyny moment w listopadzie, gdzie z własnej woli ruszyłam się poza Bordeaux. Cóż, lubię siedzieć w domu, ale już niedługo czekają mnie duuuuuże podróże, więc próbuję nasiedzieć się na zapas :)


To canelés, na blogu możecie już znaleźć dwa przepisy na te regionalne babeczki, zawsze zadziwia mnie jak to się dzieje, że jedna może kosztować aż 2 euro. To tylko mleko, jajka, cukier i mąka! I do tego domowe są o wiele lepsze!



I czy moje aż tak bardzo wyglądem odbiegają od oryginału? :)


Dyniowa historia, czyli co zrobić z półtora kg dyni epizod 2 (na pewno nie ostatni!).

Co roku obiecuję sobie, że w końcu zrobię zdjęcia złotym czubkom drzew i liściom z nich opadającym i jak co roku myślę "w kolejnym roku". Ale weź tu aparat i idź na ten deszcz...
Obiecuję za to, że w grudniu dokładnie obfotografuję dekoracje świąteczne w Bordeaux! :) Trzymajcie kciuki, żeby nie padało!


Sunday, 30 November 2014

Makaroniki - próba pierwsza ;)


Całkiem niedawno pisałam, o pięciu wypiekach, za które chciałabym się w przyszłości zabrać i jakoś tak naszło mnie na makaroniki, zwłaszcza, że białka leżały w mikrozamrażarce od dłuższego czasu i tylko zabierały miejsce. W porównaniu do poprzednich razów nawet wyszły (udało mi się odkleić je od maty), no ale niestety popękały, falbanki nie było i do tego po przełożeniu kremem i chwili transportu zaczęły się rozwalać. Ale wiecie co? Były przepyszne! Po wzięciu jednego, aż miało ochotę się sięgnąć po kolejnego i kolejnego.... A to chyba się liczy najbardziej, prawda? :)

Składniki:
Na makaroniki:
-130 g białek (podzielone na pół: 65g+65g)
-150 g cukru pudru
-150 g cukru kryształu + dwie łyżki
-125 g zmielonych migdałów
- 50 ml wody

Na nadzienie:
- 50 g malin (u mnie mrożone)
-100 g białej czekolady (a nawet więcej, bo w temp. pokojowej masa średnio się trzyma).
- 200 g mascarpone
- 3 łyżki soku z cytryny


Makaroniki robiłam na bezie włoskiej czyli wsypujemy cukier kryształ do garnka, dodajemy wodę i wstawiamy do gotowania (temperaturę syropu mierzymy termometrem, ma osiągnąć 118 stopni). W międzyczasie zaczynamy ubijać 65 g białek, aż do sztywności po czym stopniowo wsypujemy dwie łyżki cukru, wciąż ubijając. Gdy syrop dojdzie do 118 stopni cienką strużką wlewamy go do białek, ciągle ubijając. Kontynuujemy ubijanie aż do wystudzenia piany (ok.10 minut). Pod koniec dodajemy wybrany barwnik (u mnie różowy).


  Gdy piana się studzi, przesiewamy cukier puder i migdały do jednej miski (pominęłam ten etap, bo moje sitko do przesiewania było mokre). Mieszamy je dokładnie razem, po czym dodajemy pozostałe 65 g białek i mieszamy do otrzymania jednolitej masy.


  Gdy ubite białka są już wystudzone, dodajemy je do masy migdałowej w trzech turach, dokładnie mieszając szpatułką. Masa będzie coraz rzadsza i gdy zacznie opadać ze szpatułki jak gęsta, błyszcząca wstążka, będzie gotowa.


 Przekładamy do rękawa cukierniczego i na blaszki pokryte papierem do pieczenia wyciskamy kółka (można je sobie wcześniej odrysować). Pozostawiamy do wysuszenia na około godzinę (przy delikatnym dotknięciu powierzchni nie powinny się lepić do palca),
 Pieczemy w ok.120 stopniach przez 10 minut lub dłużej. Gotowe makaroniki same ładnie schodzą z papieru.

By przygotować nadzienie w garnuszku topimy czekoladę z dwoma łyżkami mleka (użyłam suszarki, bo dziwnym trafem włączenie kuchenki powodowało wybijanie korków :( Uwielbiam moje mieszkanie!). Dodajemy maliny i sok z cytryny i mieszamy do otrzymania jednolitej masy. Po przestudzeniu, dodajemy mascarpone, mieszamy i wkładamy do lodówki, by masa zgęstniała.

Kładziemy trochę masy na jednym makaroniku i dociskamy drugim. Ja włożyłam je potem do lodówki, bo masa wciąż była trochę rzadka.



Moje makaroniki pękały i niektóre się zarumieniły, ale podejrzewam, że to wina mojego papieru do pieczenia (makaroniki za dobrze się go trzymają i wyrastają w górę, zamiast puścić falbankę na bok), za krótkiego suszenia (niestety, w Bordeaux jest wilgotno, chyba powinnam suszyć jeszcze dłużej) i w końcu piekarnika, bo wydaje mi się, że ten oszust przy termostacie na 120 stopniach grzeje o wiele bardziej!

Nie poddaję się, ale chyba ponowię próbę dopiero, gdy będę mieć piekarnik i kuchnię z prawdziwego zdarzenia!

omnomnomnom


Wednesday, 26 November 2014

Majonezowy kejk/ (EN) Mayo cake


Piszę i piszę teksty na tematy niekulinarne, ale jakoś nie umiem postawić finałowej kropki, tak więc "pomaltretuję" Was kolejnym przepisem na ciasto, robione już jakiś czas temu, z bardzo magicznym składnikiem (zadajcie zagadkę znajomym, ciekawe czy znajdą!)

 I was going on holiday and I decided to clean up my almost empty fridge. I had a few eggs and a jar of mayonnaise… What a pity to throw them away if you can make a tasty and a very simple cake! :) The best part was asking my friends: there is a special ingredient in this cake, do you recognize it?
  Honestly, I knew that there was some mayonnaise in this pastry and it didn’t stop me from taking another slice. Stay open-minded and enjoy!


Ingredients:/ Składniki:
 4 eggs/4 jajka
a cup of flour/szklanka mąki
a cup of sugar/szklanka cukru
a cup of mayonnaise/szklanka majonezu
1 tsp baking powder/mała łyżeczka proszku do pieczenia

for the icing:/na polewę:
dark cocoa powder/kakao
icing sugar/cukier puder
water/woda

Preheat your oven to 180oC./Nagrzej piekarnik do 180 stopni.

Separate the egg-yolks and the egg-whites./ Oddziel żółtka od białek.



Beat the yolks and sugar in a bowl until very light in color (which is maybe not the case on my picture, but it was still fine!)/Ubij żółtka i cukier w misce aż zrobią się jaśniejsze (może nie do końca tak jest u mnie na zdjęciu, ale to wystarczy!)


Add mayonnaise and stir until combined./Dodaj majonez i wymieszaj.


In another bowl beat egg-whites till stiff peaks (do not over-beat them!)/W innej misce ubij białka aż piana będzie sztywna (uważaj, by ich nie przebić)



 Mix flour with baking powder. Incorporate gently mayonnaise-yolk mixture to beaten egg-whites until combined./Wymieszaj mąkę z proszkiem do pieczenia. Dodaj majonez i żółtka do ubitych białek i delikatnie wymieszaj aż do połączenia.


Add flour mixed with baking powder. Once more, stir gently./Dodaj mąkę z proszkiem do reszty ciasta. Jeszcze raz delikatnie wymieszaj.



Grease and flour your baking mold. Put the batter into the mold and bake for about 45 to 50 minutes until a toothpick inserted in the middle comes out clean./ Formę wysmaruj masłem i posyp mąką. Przelej ciasto do formy i piecz przez ok. 45-50 minut, aż włożony w środek patyczek wyjdzie suchy.

Allow the cake to cool down./Wystudź ciasto.

 In the meantime, you can prepare the icing./W międzyczasie przygotuj polewę.



At the beginning, I started with one big spoon of cocoa, 4 spoons of icing sugar and a spoon of water then I added some sugar till my icing was more viscous. You have to feel it yourself. If it’s too compact, add a few drops of water, if it’s too liquid, add sugar. Frost the cooled cake with the icing and decorate./ Wpierw na jedną łyżkę kakao dałam 4 łyżki cukru pudru i łyżkę wody, po czym dodałam więcej cukru, aż polewa lekko zgęstniała. Należy to samemu wyczuć. Jeśli polewa jest za gęsta, trzeba dodać kilka kropel wody, jeśli za rzadka - trochę cukru. Polej wierzch wystudzonego ciasta polewą i udekoruj.


 Normally, your cake should grow a little out of the mold. I had to cut the top of my cake because my oven had a bad day and the top was burnt. That’s why it is so flat (but it was still good!) / Normalnie ciasto powinno wyrosnąć z lekką górką, ale ja niestety musiałam ją uciąć, gdyż się przypaliła. To dlatego moje ciasto jest takie płaskie (ale wciąż bardzo dobre!)


Mała rada: nie używajmy majonezu z dodatkową porcją musztardy :))
Bon appétit!



Saturday, 22 November 2014

Potrójnie czekoladowe ciasteczka/(EN) Triple choc cookies


Dzisiaj znowu sięgam po przepis z poprzedniego bloga, bo aż głupio, by moje ulubione ciasteczka nie gościły tutaj, zwłaszcza, że jesień w pełnej okrasie, a czy na szare dni istnieje coś lepszego niż czekolada? (#poetycko). Trzeba bardzo uważać, by nie zjeść za dużo, bo kalorii im nie brakuje, ale w smaku, to małe niebo w ustach... to kiedy je pieczecie? :)

I’m not sure if they should be called cookies with chocolate chips or chocolate chips with cookie dough. They don’t look extraordinarily but they are A-M-A-Z-I-N-G, they taste like mini-brownies. It’s hard to eat only one so if you don’t want to eat them all, share with friends! (I surely did!)

the recipe adapted from my favourite Polish blog about baking! / Przepis zaadaptowany z Moich Wypieków.

Ingredients:/Składniki:

100g white chocolate/100 g białej czekolady

150g dark chocolate/100 g gorzkiej czekolady 

100g milk chocolate/100 g mlecznej czekolady

125g butter/125 g masła

120g sugar/120 g cukru
1 egg/1 jajko
40 g dark cocoa/40 g kakao
170g flour/170 g mąki
½ sp baking soda/ pół łyżeczki sody oczyszczonej
½ sp baking powder/pół łyżeczki proszku do pieczenia


Chop chocolate into small chunks./Posiekaj czekoladę na małe kawałki.



Melt the butter, let it cool down, add an egg and mix./Masło rozpuść w garnuszku, przestudź, dodaj jajko i wymieszaj.


Preheat your oven to 180oC. Mix baking powder and soda with flour and sugar, add the cocoa./Nagrzej piekarnik do 180 stopni. Wymieszaj proszek do pieczenia, sodę, mąkę i cukier, dodaj kakao.


Combine with the melted butter-egg mix./Wymieszaj wszystko z masłem i jajkiem


The dough will be rather compact. Incorporate chopped chocolate. It won’t be easy; you can do it with your hand. Be sure that every single piece of chocolate is in the dough./ Ciasto będzie dosyć gęste. Dodaj posiekaną czekoladę i wymieszaj. To nie będzie zbyt proste, ale dla ułatwienia można posłużyć się ręką. Każdy kawałeczek czekolady powinien być w cieście.


Take a bit of the dough and make a little ball. Try not to put the balls too close to each other, otherwise you will get a huge cookie!/ Weź kawałek ciasta i zrób z niego małą kuleczkę. Ułóż kuleczki na blasze pokrytej papierem, ale niezbyt blisko siebie, gdyż inaczej skończysz z jednym, ogromnym ciasteczkiem! :)


  Bake the cookies for about 10-15 minutes. If you can, let them cool down a bit before putting on a plate. I had to take them carefully with a spatula because I have only one baking sheet and I didn’t want to wait before doing another portion of the cookies./ Piecz ciasteczka przez około 10-15 minut. Jeśli możesz, pozwól im chwilę ostygnąć nim ściągniesz je z blachy. Ja musiałam ostrożnie przekładać je szpatułką, gdyż mam tylko jedną blachę z prawdziwego zdarzenia i nie chciałam czekać z pieczeniem kolejnej porcji.



Enjoy! / Smacznego! :)




Wednesday, 19 November 2014

Canelés z dynią



Po serniku z dynią postanowiłam oddać ukłon w stronę lokalnego specjału i upiekłam dyniowe canelés. Takich w Bordeaux jeszcze nie widziano! :) Smakują bardzo słodko i radzę przechowywać je w szczelnym pojemniku, gdyż wtedy skórka pozostaje chrupiąca, inaczej robią się z nich bardzo słodkie babeczki dyniowe! Zdjęć z etapu przygotowania będzie trochę mniej, bo niestety na samym początku wysiadła mi bateria w aparacie, ale w razie wątpliwości koniecznie wzorujcie się na poprzednim przepisie.

Składniki (ok. 18 canelés):
- 400 ml puree z dyni
- 2 jajka
- 1 żółtko
- ok.350 ml tłustego mleka
- 170 g mąki
- 250 g cukru
- 50 g masła
- ekstrakt z wanilii
- przyprawa do piernika
- 4 łyżki rumu (u mnie jak zwykle po polsku, wódka :))

Do rondelka wrzucić masło i mleko i wstawić na ogień. W międzyczasie wymieszać mąkę, cukier, przyprawy (ekstrakt z wanilii i do piernika), jajka i zółtko. Powinno powstać jednolite ciasto.
  Gdy mleko z masłem zacznie się gotować,  przelać je do garnka z ciastem, nieustannie mieszając. Na samym końcu dodać puree z dyni i poczekać aż ciasto wystygnie. Dodać alkohol.
Ciasto wstawić do lodówki na całą noc.


Ciasto wyjąć 30 min przed rozpoczęciem pieczenia. Nagrzać piekarnik do maksymalnej temperatury (ok.250 stopni). Ciasto przelać do wysmarowanych masłem foremek i przez pięć minut piec w ustawionej temperaturze po czym zmniejszyć do 180 stopni i piec przez ok.40 minut (przykrywam folią, bo inaczej bardzo spala się wierzch). Odkryłam też, że o wiele łatwiej wychodzą i zachowują formę, jeśli pozwoli im się wystygnąć przed wyciągnięciem z foremki także nie piekę jednej porcji za drugą tylko czekam co najmniej pół godziny przed wyjęciem i ponownym użyciem foremki(to są pozytywne strony małego piekarnika, przynajmniej się szybko nagrzewa!).