Radość ma była przeogromna, gdy dowiedziałam się, że z kartą kopenhaską mogę za darmo dojechać do Helsingoru i zwiedzić Kronborg, znany przede wszystkim dzięki Szekspirowi.
Uwielbiam Hamleta (powiedziała Ania i pół miliarda ludzi na Ziemi), także to był mój must-see.
Helsingor (po polsku Elsynor) to urocze miasteczko 30 minut i jedną przesiadkę od Kopenhagi.
Z kartą kopenhaską było tam kilka darmowych atrakcji (ach, szkoda, że nie można się rozdwoić!), zdecydowałam się pójść do mikroskopijnego muzeum miejskiego (15 min wizyty), Morskiego Muzeum Narodowego i, oczywiście, Kronborgu.
| Na tym zdjęciu można zobaczyć jakąś 1/3 muzeum miejskiego. |
Po przejściu w kierunku drugiego muzeum i zamku natknęłam się na niespodziewaną rzeźbę. Miasteczko pozazdrościło Kopenhadze syrenki, więc także postawili sobie pomnik - Hansa.
| Hans, błyskotliwy chłopiec. |
Muzeum morskie pozytywnie mnie zaskoczyło. To w dużej części interaktywna wystawa o marynarzach i życiu na morzu. Dzięki mini-gierce dla dzieci nauczyłam się używać sekstansu (ale już zapomniałam).
| Młody Jack Nicholson! Wow! |
Muzeum było świetne, ale i tak z niecierpliwością przebierałam nogami, żeby w końcu iść do zamku! W cenie biletu jest wycieczka z przewodnikiem (po pierwsze ciekawa, a po drugie warto uczyć się angielskiego od Duńczyków).
| Naprzeciw szwedzki Helsingborg. Armaty służyły do zatrzymywania statków, które nie chciały zapłacić cła. Siła argumentów. |
Zamek był bardzo bogaty (zanim przyjechali Szwedzi i go ograbili) dzięki pobieraniu cła od przepływających statków. Proceder trwał do połowy XIX wieku aż przypłynęli Amerykanie i powiedzieli: "Ale tak w sumie dlaczego mamy wam płacić, skoro to wody międzynarodowe?". Ze Stanami się nie dyskutuje.
| To jedyny ślad po Szekspirze w zamku. Oprócz sklepu z pamiątkami oczywiście, tam go pełno. |
Wizyta z przewodnikiem obejmowała tylko część Kronborga, resztę można było zobaczyć samodzielnie. W kilku miejscach dostępna była sieć Wi-Fi, która łączyła nas ze stroną zamku, gdzie można było ściągnąć audio przewodnik po danym miejscu. Genialne!
Lubię podziemia, a w tych było wyjątkowo ciemno i pusto.
| Sala bankietowa |
Bardzo podobał mi się surowy wystrój wnętrz, w końcu jakaś odmiana po tych obciekających dekoracjami ścianach i podłogach, ale pan przewodnik nie przestawał narzekać na sąsiadów, którzy zabrali wyposażenie i teraz nie chcą oddać.
Ostatni rzut oka na zamek... Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę!
No comments:
Post a Comment