Wednesday 2 December 2015

DC- Day 2- Study in Australia - part 1/ AW - Dzień 2- Studia w Australii - część 1

ze strony: rmit.edu.au/
 from rmit.edu.au website
Dziś dzień drugi mojego adwentowego wyzwania (w skrócie AW :)) i chciałabym napisać bardziej meroterycznego posta o studiach w Australii. Nie będę zgłębiać się w szczegóły techniczne w stylu "Jak wygląda system" etc., ale chciałabym pokazać kilka aspektów studiowania w Australii, które są totalnie odmienne od francuskich norm.
Royal Melbourne Institute of Technology jest dużym uniwersytetem, o wiele większym od moje instytutu we Francji. Główny kampus jest usytuowany w centrum miasta (zdjęcie powyżej i poniżej) i składa się z kilkunastu budynków. Dla osoby, która dotychczas studiowała w jednym był to pewnego rodzaju "Culture shock", ale o tym w szczegółach na dole! :)

Today is the second day of my December Challenge (abbreviated DC) and I would like to focus more on my studies in Australia. I don't want to talk about technical details such as "How does the education system look like?" but I would like to show a few aspects which were quite suprising for a person used to the French system.
Royal Melbourne Institute of Technology is a big university, much bigger than my institue in France. The main campus is located in the city center (on the pictures above and below) and regroups a lot of buildings. I was used to have classes in the same building so it was the first "Culture shock" but keep reading to know more! :)


ze strony: rmit.edu.au/
from rmit.edu.au website
Lekcje/Classes:

Pierwszy szok przeżyłam, gdy zobaczyłam mój plan lekcji! W "najgorszych" tygodniach miałam 18 godzin lekcji. Daleko było temu planowi lekcji do francuskiego "od 8 do 18 z godzinną przerwą na lunch, od poniedziałku do piątku". Z czasem okazało się, że rzeczywistość była jeszcze bardziej wakacyjna. Nauczyciele puszczali nas do domu 30 min wcześniej (raz nawet godzinę!), zajęcia praktyczne, które miały rozciągać się na cztery seanse udawało się skończyć w trzy (czyli 6 godzin w kieszeni!), część lekcji okazała się ćwiczeniami, na których miałam się pojawić jedynie trzy razy w ciągu semestru, a egzaminy odbywały się w trakcie lekcji. Oprócz kilku godzin, które miałam poświęcić na dodatkowy projekt, nie dostawałam żadnych zadań domowych (chyba wybrałam sobie super lekcje!).
Czy przez to poziom był niższy? Nie, mimo, że robiłam rzeczy z trzeciego roku (będąc sama na czwartym!), nauczyłam się mnóstwa ciekawych rzeczy. Zajęcia praktyczne były naprawdę super, chyba byłam najbardziej zagubioną osobą, bo większość australijskich kolegów sama wszystko montowała, a ja cały czas musiałam prosić o pomoc.
 Kolejną rzeczą, która mnie zszokowała, była obecność na zajęciach. Miałam lekcje z różnymi grupami, ale ze zdumieniem odkryłam, że z 35 osobowej grupy, przychodzi jedynie maksymalnie 15 studentów! Wszystkie materiały były dostępne w internecie i rzeczywiście obecność na lekcji nie była niezbędna, ale mimo wszystko, gdy z biegiem czasu zaczęło nas ubywać, nie mogłam wyjść ze zdumienia. Podejście nauczycieli też było bardzo "no worries" czyli "nie ma problemu", ale o tym dalej! :)

The first shock happened when I saw my timetable. During "the worst" weeks I had 18 hours of classes. This timetable was so incredibly diffrent from my French one with classes every single day from 8am till 6pm and 1 hour break for lunch (at least in September it looked like this!). And then I discovered that Australian timetable was even more "holiday looking like"! The teachers were letting us go 30 minutes before the official end of the classes (once even 1 hour!), the labs which were supposed to take us 4 whole sessions, were done after 3! (so in 6 hours less!), some classes were just tutorials and I was supposed to show up only three times during the whole semester and some tests were taking place during classes. I just had to spend a few extra hours at home on the project for one of my courses and besides that, I didn't have any homework! (I think I was very lucky with my courses choice!)
Do I think that the classes were much more easier? Not at all! I was a 4th year student doing a 3rd year classes and I still learned a lot. During the lab I was the most lost person, most of the classmates were doing everything on their own and I had to keep asking for help.
 The other thing which shocked me was the presence rate. I had classes with different people but I was astonished to discover that out of 35 people, only 15 came to the class! Every course material was online and you didn't have to be present to follow but still! We were less and less during the semester (at the end like 5-6! :P). The teachers' attitude was also very "no worries" but I would like to describe it more below.

A oto jak trzy tygodnie zajęć ląduje w zlewie ;(/
My three-week synthesis didn't work out, so annoying!
Oto co powinnam była otrzymać!/ This is what I should have obtained!

Wow, było nas aż całe10% klasy przyszło!/
Wow, 10% of the people is present!
Nauczyciele/Teachers:
 We Francji relacje z nauczycielami są bardzo sformalizowane i nawet gdy przed wyjazdem do Australii, spędziłam miesiąc na stażu w szkole, pracując z moimi belframi trochę jak równy z równym, nie czułam się zbyt komfortowo. W Australii nauczycieli traktuje się praktycznie jak kumpli, niesamowicie zaskoczyło mnie, gdy jeden ze studentów przed lekcją zapytał naszego profesora (60 lat, broda, typowy chemik) "Hej Jeff, jak leci? Masz jakieś ciekawe plany na weekend?". Wbrew pozorom nie jest to równoważne z lekceważniem i spodobało mi się takie luzackie podejście.
 Nauczyciele nie dbają czy przychodzisz godzinę spóźniony, wychodzisz w połowie lekcji, siedzisz na Iphonie, są w stanie zaakceptować wszystko póki robisz to w ciszy i nie przeszkadzasz innym (choć muszę przyznać, że nawet dyskretni spóźnialscy sprawiali, że się rozpraszałam - dobrze, że niektóre sale były tak skonsturowane, iż totalnie nie rzucali się w oczy).
 Nie mówię już nawet o pisaniu do nich maili w stylu bardzo "facebookowym". Bardzo jednak zaskoczyło mnie, gdy po jednym mini-teście, gdy oddawałam moją pracę i zrobiłam skrzywioną minę, nauczyciel napisał do mnie maila "Anna, widziałem, że nie byłaś zadowolona z testu. Czy chcesz o tym porozmawiać?". Czasem jednak "jest zmartwienie" :)

In France, the relation student-teacher is very formal and even when I did one month internship at my school having my teachers as "colleagues", I was not at ease. In Australia, the teachers are practically mates and I was very surprised when one of the students from my group asked our 60-year old chemistry teacher before the class "Hi Jeff, how are you doing? Are you doing something fun this weekend?". Contrary to what you may think, this approach is not disregarding and I really enjoy treating teachers as equal.
 They don't care if you are one hour late, if you leave in the middle of the class, if you keep looking on your Iphone as far as you are quiet and you don't disturb the others (although I must admit that you can be as discreet as you can, if you are late, it's still very disturbing, even if some classrooms had the doors at the back).
 I don't even talk about a very "facebook looking like" mail writing to the teachers. However, what surprised me the most was an e-mail from a teacher which I received after a mini test I didn't enjoy at all: "Anna, I have seen that you didn't like the test. Do you want to disscuss about it?". It's nice to see that in this world of "no worries" they can see a "worry" :)



To chyba najdłuższy tekst jaki popełniłam w dwóch językach na tym blogu. Ciąg dalszy już niedługo! :)
This is probably the longest text in two languages I have published here. Next part is coming very soon! :)


No comments:

Post a Comment